W świecie sportu, gdzie o zwycięstwie decydują setne punktu, pojawia się nowy, nieoceniony trener: sztuczna inteligencja. Jej potencjał weryfikuje się na najwyższym poziomie, choćby podczas obozów przygotowawczych amerykańskiej federacji łyżwiarstwa figurowego. To tam zaawansowana analiza wideo pomaga sportowcom wyeliminować niedostrzegalne gołym okiem błędy, które mogą zadecydować o miejscu na podium. Narzędzie o nazwie OOFSkate, stworzone przez programistów bez doświadczenia w łyżwiarstwie, zapowiada rewolucję nie tylko w treningu, ale i w samym systemie sędziowania.
Niewidzialny dla oka błąd, widoczny dla algorytmu
Podczas jednego z elitarnych treningów Andrew Torgashev wykonał pozornie idealny skok – poczwórnego toe loopa. Dla obserwatorów lądowanie wyglądało na bezbłędne. Aplikacja OOFSkate, analizująca nagranie ze zwykłego tabletu, miała jednak inne zdanie. Wykryła, że łyżwiarz wykonał skok z niedoborem ćwierć obrotu. Taka drobna nieścisłość, często pomijana przez ludzkie oko, może być kluczowa w zawodach. System wykorzystuje technologię AI i computer vision (wizji komputerowej) do pomiaru kluczowych metryk skoku: wysokości, prędkości obrotowej, czasu w powietrzu oraz jakości lądowania. Robi to bez konieczności zakładania przez sportowca jakichkolwiek czujników czy sensorów.
Wizja: automatyzacja oceny technicznej
Twórcy aplikacji, Jerry Lu i Jacob Blindenbach, jasno określają swój cel. Chcą zautomatyzować techniczną ocenę elementów w sporcie. Ich zdaniem, algorytmy są w stanie obiektywnie ocenić to, co podlega ścisłym regułom: liczbę obrotów, krawędź odbicia i lądowania, czy dynamikę skoku. Człowiek natomiast mógłby skupić się na ocenie artystycznej, czyli choreografii, interpretacji muzyki i ekspresji. „Wyciągamy to, co powinno być oceniane bez subiektywności” – podkreśla Lu. To podejście przypomina rewolucję, jaką w tenisie wprowadził system Hawk-Eye, automatycznie weryfikujący czy piłka jest w polu.
Jak działa system analizy w czasie rzeczywistym?
Prostota użycia jest ogromną zaletą OOFSkate. Wystarczy smartfon lub tablet, by nagrać zawodnika. Algorytm w czasie rzeczywistym nakłada na wideo wirtualny szkielet oraz kluczowe punkty odniesienia dla idealnego wykonania danego elementu. Natychmiast po skoku trener lub zawodnik otrzymuje szczegółowe dane liczbowe. System precyzyjnie wskaże, czy potrójny lutz został wykonany z pełnymi trzema obrotami, czy może lądowanie na salchowie odbyło się na właściwej krawędzi łyżwy.
Biblioteka danych i porównania
Oprócz analizy pojedynczego wykonania, aplikacja umożliwia tworzenie rozbudowanych baz danych. Amerykańska federacja gromadzi w ten sposób benchmarki, do których mogą się odnosić obecni zawodnicy. Łyżwiarz może więc porównać swój dzisiejszy poczwórny toe loop nie tylko z własnymi poprzednimi próbami, ale także z wykonaniami czołowych rywali. „Czy kręcę się tak dobrze jak Mikhail Shaidorov? Czy lepiej niż ja sam przed rokiem?” – tłumaczy Lu potencjał takiego narzędzia. To daje trenerom i sportowcom bezprecedensowy wgląd w postępy i obszary do poprawy.
„Mamy nadzieję, że sztuczna inteligencja może uczynić ten sport bardziej sprawiedliwym. Jeśli ktoś wykonuje skok z niedoborem obrotów, to zawsze powinno to zostać zauważone. Nie powinno być kontrowersji z powodu czegoś, co nie zostało dostrzeżone” – mówi Jacob Blindenbach.
Od basenu do lodowiska: nieoczywista droga twórców
Lu i Blindenbach poznali się na Uniwersytecie Wirginii, gdzie obaj trenowali pływanie. To właśnie w środowisku sportów wodnych zaczęli myśleć o zastosowaniu nowych technologii, takich jak akcelerometry, do pomiarów wydolności. Po studiach ich drogi się rozeszły – Lu trafił do MIT Sports Lab, a Blindenbach na Columbia University, gdzie specjalizował się w sztucznej inteligencji. Łączyła ich jednak pasja do sportu i wiara w potencjał technologii. Przełom nastąpił, gdy amerykańska stacja NBC, posiadająca prawa do transmisji igrzysk, poprosiła ich o opracowanie narzędzia dla komentatorów – byłych olimpijczyków Tary Lipinski i Johnny’ego Weira. To otworzyło im drzwi do świata łyżwiarstwa.
Wsparcie środowiska i testy w praktyce
Federacja łyżwiarstwa figurowego USA dostrzegła w projekcie wartość treningową i zaangażowała się w jego rozwój. Swoimi uwagami dzielili się mistrzowie tacy jak Jason Brown czy Alysa Liu wraz ze swoim trenerem Massimo Scalim. Twórcy regularnie testują system w prestiżowym Skating Club of Boston, obserwując codzienną pracę łyżwiarzy i trenerów. Jak zauważa Lu, środowisko jest otwarte na innowacje: „Kochają ten sport. Cokolwiek możemy zrobić, aby pomóc mu się rozwijać i stać się lepszym, oni to zrobią”.
Przyszłość: asystent, a nie zastępca
Nazwa OOFSkate ma podwójne znaczenie. Pierwotnie pochodziła od okrzyku „Oof!”, jaki sportowcy wydawali, widząc niepochlebne wyniki analizy. Później nabrała drugiego, bardziej ambitnego znaczenia: „Obsessed Over Form” (obsesja na punkcie formy). Mimo że technologia ma potencjał, by zrewolucjonizować sędziowanie, jej twórcy podchodzą do tematu z ostrożnością. Zdają sobie sprawę z powolnego tempa adopcji nowinek w tradycyjnych sportach olimpijskich – system Hawk-Eye w tenisie potrzebował dwóch dekad, by w pełni zastąpić sędziów liniowych na Wimbledonie.
Skupienie na wsparciu, a nie zastąpieniu
Blindenbach podkreśla, że kluczem jest asystowanie, a nie całkowite wyeliminowanie człowieka z procesu. „Kiedy całkowicie włączysz AI i usuniesz człowieka z obiegu, ludzie zwykle się złoszczą, a rezultaty bywają kiepskie. Chcemy pomagać” – mówi. Dlatego na razie priorytetem jest dostarczanie precyzyjnych danych trenerom, zawodnikom i komentatorom, szczególnie w przededniu igrzysk w Mediolanie i Cortinie w 2026 roku. Mierzenie wysokości skoku czy wykrywanie niedoboru obrotów to zadania, w których AI już teraz błyszczy, pozostawiając ocenę artystyczną ludzkiej wrażliwości.
Wprowadzenie sztucznej inteligencji do łyżwiarstwa figurowego to nie tylko kwestia nowoczesnego treningu. To fundamentalne pytanie o przyszłość sportu, w którym łączy się techniczny rygor z pięknem sztuki. OOFSkate pokazuje, że algorytmy mogą stać się gwarantem obiektywizmu w ocenie elementów technicznych, potencjalnie redukując kontrowersje sędziowskie. Jednak ostateczna decyzja, jak daleko pozwolić im się posunąć, należy do społeczności sportowej, która musi znaleźć równowagę między postępem technologicznym a duszą tej dyscypliny.




